Bialski POPiS w akcji...

Bialski POPiS w akcji…

„Tisze jedziesz, dalsze budiesz” – to rosyjskie porzekadło bialscy działacze PO i PiS mogą wypisać sobie na sztandarach. O swojej współpracy mówią bardzo oszczędnie. Zachowują dyskrecję, żeby nie powtórzyć błędu sprzed czterech lat.

Działania niezgodne z duchem partii

Przypomnijmy. Jest listopad 2010 r. PiS i PO zawierają koalicję w bialskim samorządzie łącząc 7 pisowskich mandatów z pięcioma platformerskimi. Taki manewr daje im 10 szabel w 23-osobowej Radzie Miasta. Oba ugrupowania wstępnie poparły przed II turą wyborów Adama Abramowicza na prezydenta Białej.

Stanisław Żmijan, poseł i szef lubelskiej PO, zareagował błyskawicznie. Nie zgodził się na koalicję i wsparcie Abramowicza, a nawet podpisał wniosek o usunięcie radnego Adama Chodzińskiego z Platformy. Sąd koleżeński przypieczętował los Chodzińskiego i zawiesił na sześć miesięcy w prawach członka PO radnego Michała Litwiniuka. Zarząd Regionu zarzucał im działalność „niezgodną z duchem partii”, czyli popieranie kandydata PiS w drugiej turze wyborów prezydenckich.

Struktury PO w mieście zostały rozwiązane, a ich odbudowa trwała długo.

Ludzie Biereckiego i Bergiera ramię w ramię

PiS wygrał ostatnie wybory. Ma prezydenta Dariusza Stefaniuka oraz 10 radnych. Platforma musiała zadowolić się 6 mandatami.

Stefaniuk wyciągnął rękę do pobitych konkurentów. Stanowiska swoich zastępców zaproponował Michałowi Litwiniukowi (nowy szef miejskiej PO) oraz Chodzińskiemu, który już jako niepartyjny kandydat też starał się o fotel prezydenta. Litwiniuk i Chodziński pracują w Państwowej Szkole Wyższej w Białej, której rektorem jest Józef Bergier, dawny senator PO. Stefaniuk to natomiast człowiek Grzegorza Biereckiego, senatora PiS, finansisty, twórcy systemu SKOK-ów, milionera i jednego z najważniejszych ludzi opozycji.

Egzotyczna – choć tylko na pierwszy rzut oka koalicja – stała się faktem. Środowiska skupione wokół Biereckiego i Bergiera podały sobie dłonie. Jednak tym razem koalicja jest cicha. Pomni wydarzeń sprzed lat, politycy nie ogłosili jej przy dźwiękach fanfar.

Nowy bialski układ zostawił za burtą posła Adama Abramowicza (PiS) oraz przedsiębiorcę Bogusława Broniewicza, byłego radnego wojewódzkiego PO (przepadł w ostatnich wyborach do Sejmiku). Jednak Broniewicz nie złożył broni.

Panie Broniewicz, nie podskakuj pan

Kiedy tylko pojawiły się pierwsze błędy i brak przejrzystości w działaniach Stefaniuka, Broniewicz poprzez media zaczął zadawać drażliwe pytania.

Czemu mają służyć powoływania nowych wydziałów w magistracie i głośne audyty w miejskich spółkach? Jakie są podstawy programowe współpracy PO i PiS? Nie znam dokumentu potwierdzającego koalicję. Mam prawo pytać i pokazywać wątpliwości, które mnie nurtują

– mówi Broniewicz. A jego zwolennicy rozpisują się w internecie o rychłym rozpoczęciu przygotowań do referendum w celu odwołania prezydenta.

Co ciekawe, oficjalna opozycja z Rady Miasta, nie stawia ostrych zarzutów wobec bialskiego POPiS-u. Złośliwi twierdzą, że obawiają się odwetu i rozliczeń za minione lata panowania w Białej Podlaskiej.

Kilka dni temu Broniewicz dostał nietypowe ostrzeżenie od władz bialskiej PO. Chodzi o ogólnikowe oświadczenie podpisane przez Litwiniuka. Nie wskazano w nim bezpośrednio dawnego radnego, ale dokument stwierdza, że wypowiedzi osób, które nie są władzami PO stanowią prywatną opinię i szkodzą wizerunkowi ugrupowania „które odpowiedzialnie realizuje powierzone zaufanie społeczne uczestnicząc w sprawowaniu władzy”.

Przekaz jest jasny: to żółta kartka dla byłego radnego sejmiku. Jeśli Broniewicz będzie niepokorny, czeka go czerwona i zejście z boiska.

Co chce zrobić POPiS dla miasta

W oświadczeniu wymieniono cele przyświecające koalicjantom z PO i PiS. Chodzi o  utworzenie podstrefy specjalnej strefy ekonomicznej, usprawnienie pracy urzędu miasta, prowadzenie przyjaznej mieszkańcom i wspierającej rozwój gospodarczy polityki podatkowej, tworzenie przyjaznych warunków inwestycyjnych, których efektem będą nowe miejsca pracy. „Gwarantem realizacji programu PO RP w Białej Podlaskiej jest wiceprezydent (formalnie nie ma takiego stanowiska, jest zastępca prezydenta – red.) Michał Litwiniuk” – nie pozostawia wątpliwości oświadczenie podpisane przez szefa bialskiej PO, czyli Litwiniuka.

Również w rozmowie ze „Wspólnotą” Litwiniuk podkreśla, jak ważna jest współpraca programowa PO i PiS. Wśród sukcesów wylicza obniżenie stawek podatku od środków transportu i zarejestrowanie w Białej firmy leasingowej.

Tymczasem Wojciech Sosnowski, wiceprzewodniczący Rady Miasta Biała Podlaska i działacz PO, przekonuje nas, że nie ma wcale zawartej koalicji w bialskim samorządzie.

Jest nieformalna współpraca samorządowa. Nawet Donald Tusk powiedział, że samorząd lokalny nie jest od polityki. Niepotrzebnie Bogusław Broniewicz podgrzewa atmosferę dopytując się o sprzedaż spółek. Szkoda, że jako kandydat na prezydenta uzyskał tylko ok. 10 proc. głosów

– przypomina Sosnowski.

Polityk jest po to, żeby rządzić

Cztery lata temu współpraca PO z PiS doprowadziła do potężnej awantury w bialskiej Platformie. Teraz nie ma tego problemu. Co się zmieniło?

Cóż, inne są okoliczności. Karty po wyborach są już rozdane, wiadomo, że Stefaniuk jest prezydentem, a my będziemy z nim współpracować lub zostaniemy z niczym

– mówi nam jeden z wpływowych działaczy lubelskiej PO. Dodaje:

Politycy są od tego, żeby rządzić. Jeśli nasi działacze mieli okazję, żeby wziąć choć kawałek władzy w Białej, np. decydować o obsadzie stanowisk, to zrobili to. Od dawna była między nimi a Stefaniukiem chemia więc przyszło im to łatwo.

Zapytaliśmy Dariusza Stefaniuka,jak ocenia szansę na przetrwanie do końca kadencji porozumienia PiS-PO w Białej Podlaskiej oraz czy może uzyskać ono zatwierdzenie w formie układu koalicyjnego. Nie odpowiedział.


Opublikowano

w

przez

Tagi:

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *