Pieczarka już nie wyrośnie

Pieczarka już nie wyrośnie

Inwestycja wydawała się dopięta. Zarejestrowana w Międzyrzecu firma A.M.A wykupiła ponad 7 hektarów gruntu na obrzeżach miejscowości Szóstka. Wójt uzbrojony w opinię Państwowego Inspektoratu Sanitarnego oraz Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wydał decyzję środowiskową. Spółka miała wybudować całą infrastrukturę służącą do wytwarzania pieczarkowego podłoża: m. in. zbiorniki na wodę, bunkry, tunele oraz plac do magazynowania słomy. To właśnie ze słomy (dostarczanej przez okolicznych rolników) oraz pomiotu kurzu miałoby powstawać podłoże – rocznie ponad 43 tys. ton. Inwestycję oszacowano na ok. 25 mln złotych. Planowane zatrudnienie: 40 osób.

Może i nie szkodzi. Ale śmierdzi

I tu pojawiły się problemy. Decyzja środowiskowa została wydana latem ubiegłego roku.

Zapisano w niej, że nie było sprzeciwów społecznych. Jak mogły być, skoro nikt nic o tym nie wiedział? Zebranie wiejskie odbyło się w październiku

– tłumaczy Wiesław Denisiuk, sołtys wsi Przechodzisko graniczącej z Szóstką od strony powstającej inwestycji.

Decyzji nie można nie wydać, jeżeli zainteresowany dostarczy wszystkie wymagane prawem dokumenty

– mówi Piotr Kazimierski, wójt gminy Drelów.

Nie to jest jednak sednem sprawy. Mieszkańcy boją się smrodu powstającego przy wytwarzaniu ściółki.

Firma twierdzi, że siarkowodór i amoniak nie są szkodliwe. Może i nie są, ale na pewno śmierdzą. To utrudnia życie

– mówi sołtys. Inwestor starał się przekonać niedowiarków. Chciał nawet opłacić im wyjazd do Holandii, gdzie używana jest podobna technologia. Mieszkańcy nie byli jednak pewni czy firma do której trafią nie ma właśnie przestoju. Wycieczka nie doszła do skutku.

Obie strony przesadzają

Protestujący wystąpili do inwestora z prośbą o wgląd do planów dotyczących technologii produkcji. Zgody nie dostali. Z informacji zwrotnej, jaka dotarła do gminy dowiedzieli się za to, że firma wycofuje się z budowy. Nie chce mieć kłopotów z mieszkańcami.

Rozmawiałem z właścicielem i powiedziałem, że nie możemy jako gmina zapewnić, że nie będzie protestów indywidualnych lub skarg osób zainspirowanych przez konkurencję

– mówi wójt Kazimierski. Przyznaje jednocześnie, że temat nie upadł całkowicie. Kiedy rozmawiał z radnymi, tylko dwóch było przeciwnych powstaniu wytwórni.

Firma będzie do tematu wracać. Mieszkańcy deklarują, że będą się sprzeciwiać. To arcytrudna sprawa dla samorządu

– podkreśla Kazimierski. Dodaje:

W tym przypadku to ja jestem „zły”. Obwiniają mnie zarówno mieszkańcy jak i firma. Staram się jednak dotrzeć do prawdy. Musimy jakieś koszty z tego tytułu ponosić, stwarzając miejsca pracy. Oczywiście pod nadzorem samorządu i przy zapewnieniach, że wszystko będzie robione zgodnie z technologią co do której inwestorzy się wypowiedzieli

– tłumaczy Kazimierski.

Wszyscy przesadzają

Czy to znaczy, że całą sprawa pozostawi po sobie „lekki smrodek” ?

Jakaś ingerencja w środowisko pewnie będzie. Czy duża? Uważam, że prawda leży po środku. Firma przesadza twierdząc, że nie będzie ingerencji w środowisko. Jednak robią to również mieszkańcy, którzy obawiają się smrodu. To nowoczesna technologia warta 25 mln złotych

– kończy wójt.

W przypadku powrotu inwestora do przedsięwzięcia, urząd będzie chciał pisemnej gwarancji, iż cała budowa będzie przebiegać zgodnie z zapewnieniami dotyczącymi ekologii.


Opublikowano

w

przez

Tagi:

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *